Piaskowa babka! :)

No łatwo nie było, ale jest!
Towar deficytowy zdobyty! 🙂
Ale od początku.
Wybraliśmy się dziś do tego składu budowlanego, który Tata Tyci znalazł wczoraj w internecie, a właściwie to przesypownia piasku była.
Jak Tycia zobaczyła te tony piachu to oszalała ze szczęścia!
Pan miał już gotowe, pakowane worki piasku do piaskownicy (po 50kg)
Wzięliśmy dwa, choć Mama się upierała że będzie mało 🙂
Tata Tyci stwierdził, że jak będzie mało to osobiście przywędruje do piaskowej doliny i na własnych plecach przyniesie kolejne 50kg 🙂 (dzieli nas od tego miejsca jakieś 8km :-P)
No to Mama się uspokoiła i na to przystała.
Problem był jedynie z Tycią, bo niestety nie chciała się dać zabrać z tego bajkowego dla niej miejsca i krzyczała jak opętana… I to przez całą powrotną drogę 🙁
No jakby nie było 100 ton piasku zawsze będzie lepsze niż marne 100kg 😛
Tata Tyci (biedak) musiał jeszcze wnieść ten piasek na nasze IV piętro.
Dokładnie 75kg (więc tyle ile sam waży :-P) bo pozostała część się nie zmieściła… 😛

No i ma Tycia swoją własną piaskownicę!
Minusem jest to, że siedziałabym w niej cały dzień, a jak zamkniemy balkon to wali w szybę i krzyczy „baby, baby!” (o babki z piasku chodzi oczywiście 🙂 )
Więc już to Mama widzi w deszczowe dni…
A dwa, choć piaskownica ustawiona jest na samym końcu balkonu to i tak przenosi Tycia piasek do domu niespecjalnie na sobie, bądź specjalnie w wiadereczku…
Więc teraz oprócz żwirku będziemy mieć „na salonach” także i piach…
Ciekawe co jeszcze?

Ważne że zasypia dziś Tycia szczęśliwa! 🙂
Tzn chwilowo jeszcze nie śpi z tego co Mama słyszy, tylko debatuje tam z Tatą o „babach”, bo pewnie jeszcze z chęcią by się „chwileczkę” pobawiła 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii Tata Tyci dobry na wszystko! i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Jedna odpowiedź na „Piaskowa babka! :)

  1. Kinia pisze:

    Nie no bossska jest Tyciunia w tej piaskownicy i choc wiem, ze pewnie troszke sie nanosi do domu, to jakaz radosc tej Kruszyny, bezcenna! Pozdrawiam 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *