A dziś na placu szkolnym (obok naszego domu) odbył się festyn.
Była muzyka, mini teatr, występy, wóz strażacki (do wglądu), wata cukrowa, mnóstwo ludzi a nad tym wszystkim unosił się zapach kiełbasek – czyli festyn z prawdziwego zdarzenia.
Dzieci też były, nawet z milion dzieci!
Mama z Tatą o mało oczopląsu nie dostali śledząc wzrokiem Tycię.
A Ta jak zwykle była w swoim żywiole, bo gdzie dużo się dzieje tam Tycia jest radosna i bawi się przednio jak nigdy!
Tylko mało przedsiębiorcza na razie jest ta nasza Tycia!
Wychodząc z festynu posprzątała własnoręcznie całe boisko za free!!!
Wszystkie papierki, opakowania po chipsach i pęknięte balony wylądowały w koszu.
Tycia uwijała się jakby całe życie zajmowała się tylko tym (a przecież w domu musi Ją Mama prosić tysiące razy zanim pozbiera cokolwiek).
Pewien Pan zwróciwszy się do Niej ze słowami: „Ty to jesteś prawdziwa eko dziewczynka”, otrzymał od Tyci szczery uśmiech i mamrotanie pod nosem ze: „ceba to sysko spzątnąć!”
Strażakiem Tycia nie będzie na pewno(bo choć wsiadła do wozu to jednak pojazd i cała z nim związana otoczka była zdecydowanie dla Tyci za głośna) za to na czyścicielkę powierzchni płaskich rośnie bez dwóch zdań!
Kręgle bardzo Tyci przypadły do gustu choć grała po swojemu
Tycia estetka