Długodystansowiec…

Nic dzisiaj sensownego nie napiszę.
W przeciwieństwie do mojej córki, czuje się wypluta!
A Ona? Ona nie! Ona wciąż ma siłę… (właśnie Tata Tyci wrócił i ją pacyfikuję, choć z tego co słyszę, szczęściem będzie, jak nie uśnie przed nią!)
Niech mnie ktoś oświeci i powie skąd to dziecko ma tyle energii?? Wisi na mnie mnie od 5 rano ( z małymi przerwami).
Wisi i jęczy z godną do odnotowania wytrwałością!
Uszczęśliwić można ją dziś było, trzymając na rękach pod kontaktem i pozwalając włączać i wyłączać światło…i tyle!

Jak Tycia kiedyś dorwie jakiegoś Red Bulla i zrobi choćby łyk…jest po nas, na jakiś tydzień! Na bank!

Ten wpis został opublikowany w kategorii Tycia codzienna i oznaczony tagami . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *