Trzy małe akcje

Tycia była wczoraj na bilansie pięciolatka.
Była mała akcja, ponieważ nie chciano Jej ani zważyć, ani zmierzyć, bo mając w domu wagę, powinnam sobie zrobić to sama. A ponadto, żadnego bilansu pięciolatków nie ma, jest tylko czterolatków i sześciolatków (gdyby ktoś nie wiedział, bo Mama nie wiedziała)
No ale skoro już przyszła, to Pani Doktor łaskawie Ją zaszczepiła, na co Tycia przygotowana nie była, więc odbyła się kolejna mała akcyjka.
Jednak była dzielna, przeżyła i ogólnie wszystko z Nią w jak najlepszym porządku.
No ważyć mogłaby z kilogram więcej (waży 17kg), ale Pani powiedziała że to żaden problem, taka Jej uroda (przynajmniej nie będzie się musiała odchudzać całe życie jak matka).

Nasza wędrowna środa, została więc przełożona z wczoraj na dziś.
Dziś jednak Tata o tym zapomniał i zabrał auto wraz z wózkiem.
Uzgodniłyśmy z Babcią, że podjedziemy sobie przystanek autobusem, a pozostały dystans (jakiś kilometr) da Mama radę donieść Go na rękach.
Jak łatwo się domyślić, autobus (jedyny na tej linii) nie przyjechał.
A że pogoda średnio fajna, a Francois śpiący i marudny to zaniosła Go Mama po prostu na rękach (uśpionego, więc dwa razy cięższego!!!)
Dystans?
2,2km.
Ciemno przed oczami ma Mama do teraz, ale znaczy to jedno – może wszystko…

Ten wpis został opublikowany w kategorii Mama Tyci w akcji..., Tycia codzienna, W sprawie Maciupka i oznaczony tagami , , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *