Panna Wodzianka

Tak, spod dobrego jest znaku, wodę uwielbia!
Od samego początku!
Z tego też powodu, kilka miesięcy temu, zapisaliśmy Tycię na basen. Łatwo nie było, bo chcieliśmy ją zapisać w czerwcu, ale wszystkie grupy był już zamknięte i wpisano nas na listę rezerwową.
Na nasze szczęście ktoś zrezygnował i dostaliśmy się na kurs „Mama i ja”.
Właśnie w weekend wybieramy się na kontynuację zajęć.
Na basenie jest naprawdę superancko!
Co prawda do wody oprócz mnie i Tyci musi wejść jeszcze mój cellulit*, który trzyma się mnie twardo i którego, zanim wrzucę do wody, muszę zaprezentować całemu basenowi, ale to szczegół. Czego się nie robi dla dziecka?
Uśmiech Antosi na widok wody, bezcenny i wynagradza mi te wszystkie „małe” niedogodności 🙂
Ratownicy z genialnym podejściem do maluchów, woda i temperatura powietrza 31-33 stopni, przewijaki, mnóstwo zabawek. Naprawdę git!
Jakoś się przez ostatni miesiąc (bo tyle trwała przerwa między kolejnym etapem) odzwyczaiłam od tego naszego niedzielnego rytuału, a w sumie to nawet miłe jest (gdyby nie cellulit 😛 ).
Mam nadzieję że Antosia nie zapomniała „dużej wody” i dalej będzie jej się podobać, choć jak widzę co Ona wyprawia w wannie, to na mur beton dalej jest „wodzianką”.
A pływa i nurkuje jak rybka!
*żeby tylko cellulit(!), ale innych towarzyszy też mamy (typu dodatkowy kilogram (nie jeden!) i tym podobni, wszyscy niechciani!
Oto kilka zdjęć z pierwszego etapu kursu „Mama i ja”

Tycia na pierwszych w swoim życiu zajęciach na basenie

Słodka piratka 🙂

I na jednych z ostatnich zajęć...

Technika "pieskiem" opanowana 🙂

Przyszła mała olimpijka ? 🙂

Ten wpis został opublikowany w kategorii Tycia codzienna i oznaczony tagami , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *