Cud, miód, malina…

Rozpływam się dziś w zachwytach nad Tatkiem 🙂 (no codziennie tego nie robię 😛 , a może powinnam 😛 ?)
Trochę źle się dziś poczułam, więc poszłam się na chwile położyć i przysnęłam na dłużej 😛
W tym czasie Tatko ogarnął z Tycią ekotarg, zrobił małe zakupy w sklepie i ugotował rosół* (sic!). I to jaki pyszny!
Może dla kogoś nic wielkiego, ale ja sama (wstyd nie wstyd, życie 😛 ) rosołu ugotować nie umiem! Z resztą nie przepadam, ale kilka dni temu wspomniałam Tacie, że musielibyśmy zrobić taki prawdziwy, „eko” dla Tytki 🙂
Nie mówiąc już o tym, jaką fajną, kreatywną zabawę wymyślił dla Tyci (ale o tym jutro).

No dziękuję Tato Tyci, nie przestajesz mnie zaskakiwać! 🙂
Lovju! 🙂

* rosół gotował się wciąż jak wstałam, żeby nie było że spałam tyle godzin 😛

Ten wpis został opublikowany w kategorii Tata Tyci dobry na wszystko! i oznaczony tagami , , . Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

2 odpowiedzi na „Cud, miód, malina…

  1. Talona pisze:

    Nie wiem kiedy Ty spałaś jak ze mną ciągle rozmawialas

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *