Bezsenność, nie w Seattle!

No i tyłek! Nie pomogło błogosławieństwo, niebiosa się nie zlitowały, a nadzieja, choć umiera ostatnia, właśnie leży, kwiczy i dogorywa…
Tycia nie śpi, i to jej, a właściwie nasz główny problem…!
Suszka oczywiście od razu postawiła diagnozę-zęby…
Ta…10 miesięcy nie śpi i zęby, czyli generalnie jeszcze jakieś 20 lat i będzie spać, bo żeby idą, wylatują, rosną kolejne, psują się, bolą…
Nie mam pomysłu dlaczego Ona nie śpi…wypraktykowałam już chyba wszystko:
ma rytuał, wywietrzone, miała już zimno, chłodno, ciepło, śpi pod kołderką, pod kocykiem, rozkopana, najedzona, w połowie najedzona, daję cycka przed samym snem, nie daję, czytamy bajkę, śpiewamy, kładziemy ją z Zuzią(lalką) i bez niej.
Wszystko jedno czy śpi w dzień czy nie śpi, a jak malutko śpi to tym gorzej w nocy…nie wiem co tam jeszcze…

Wygląda to tak: je kaszkę, kąpiemy ją, i w okolicach godz. 19tej kładziemy ją do łóżeczka…(Kładzie ją głównie M, w sumie nie ma większej różnicy które z nas, bo jak ma wyć to i tak wyje, więc lepiej niech usypia ją M, żeby gdyby coś mogło mnie nie być (choć oczywiście i tak zawsze jestem))
Ponieważ nie mamy stalowych nerwów żeby stosować metodę 3,5,7 po prostu wkładamy ją do łóżeczka i kładziemy się obok…Zasypia, szybciej bądź później, wyje, albo nie, zasypia a my wychodzimy i do nie dawna było ok.
Jak szłam do sypialni (ok 22-23) przebudzała się, karmiłam ją, wkładałam z powrotem do łóżeczka i budziła się jeszcze tylko raz, dwa-góra (ok 3-4h) . Raz czy dwa zdarzyło się że przebudziła się tylko raz.
Natomiast jeszcze nigdy nie zdarzyło się żeby przespała całą noc…
Wstaję zawsze o tej samej godzinie, tzn nie przepraszam, wstaję generalnie o 6.20 (jak M wstaje, Ona działa lepiej niż budzik!!!) albo wcześniej…później prawie nigdy…

Tak to wyglądało do nie dawna -nawet nie narzekałam! Co więcej było super, w porównaniu do teraz…
Teraz zasypia, owszem, ale budzi się co 15 min i tak kilka razy…a jak wchodzę do sypialni to często już siedzi uśmiechnięta i czeka, chyba tylko na to żeby mnie zdołować(!), bo niech ktoś wierzy lub nie, ale taki jej zadowolony widok bynajmniej mnie nie cieszy! Uh!
A potem jest już tylko gorzej, łazi po łóżeczku, wyje, a jak już zaśnie to tak niespokojnie śpi, kręci się co chwilę, jakby jej coś naprawdę przeszkadzało 🙁 🙁 Tylko właśnie co??? To mnie martwi…że nie wiem… :/ Co ciekawe, w dzień jak już zaśnie to śpi normalnie, ładnie…nie długo, ale się nie kręci ani nic..
Dodam tylko że do pól roku spała z nami, i nie wyglądało to wcale lepiej…więc o potrzebę bliskości tu raczej nie chodzi…

No jednym słowem kapa!
Niech mnie ktoś przytuli i powie że kiedyś (czyt. NIEDŁUGO!)będzie lepiej…
Bo króluje u nas w domu bezsenność, i bynajmniej nie ta romantyczna z Seattle…!

Swoją drogą skąd się u niej wziął ten podły 🙂 gen ???
U nas od pokoleń wszyscy śpią jak susły, jak niedźwiedzie! I to bez żadnej zimy…
5min i jest po każdym z nas, każdy się buja w objęciach Morfeusza od zaraz w każdej chwili, w każdych warunkach niemal…Rodzice, My (Tacie Tyci to nawet 15 sekund wystarcza), Ciotki, Wujki, Babcie-wszystko śpi!
A Ta??? Uhhhhhhhhhhh -tyle powiem ( a znaczy to u mnie wszystko-od gniewu, przez łzy po zwątpienie…!)

PS1 Biorąc pod uwagę jaka jest udana (o Antosi mówię) tak ogólnie: śliczna, słodziutka, mądrutka (i jak to Mama mogłabym tak jeszcze długo wymieniać) to ta jej bezsenność w porównaniu do tego wszystkiego nie wydaje się być wielką wadą 😛 nie?

No ale, że też kurde musi ją mieć… 😛 !!!

PS2 Kupiłam sobie przedwczoraj zajefajną foremkę silikonową , która ma kształt różnych kwiatuszków.
Dzisiaj wypróbowałam 🙂
Oto efekt:

Babeczki cytrynowe i pomarańćzowe

Ten wpis został opublikowany w kategorii Tycia codzienna. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

4 odpowiedzi na „Bezsenność, nie w Seattle!

  1. Ilona pisze:

    To Elfik nie śpi,ale ja u Ciebie też długo nie mogę zasnąć,ale z wrażenia chyba 😀 nawet ostatnio Tycia nas powitała w łóżku :)widok mam przed oczami 🙂

  2. Ilona pisze:

    No i te ciasteczka…hmmm wiem wiem,zrób sobie ;)ale takie Twoje bym zjadła 🙂

  3. Kinia pisze:

    Oj gdybym tylko mogła pomóc, ale widać, że tu każda z nas problem z nie-spaniem dziecka. Mój Olcio co prawda dopiero półtora miesiąca ma, ale też coś spanie mu się nie uśmiecha, a my z mężem podobnie jak Wy możemy spać zawsze i wszędzie 🙂 a już myślałam, że to niedługo minie, ale teraz jak czytam, że Tyciunia ma 10 miesięcy i wciąż nie przesypia nocy, to nadzieja mi się troszkę zachwiała :/ Trzymam kiuki żeby wszystko się unormowało.. a może to jednak u Antosi tylko chwilowe- jakiś skok rozwojowy, który po kilku dniach się normuje i wszystko wraca na stare tory 🙂

  4. moniocha77 pisze:

    Rozumiem Cię w pełni bo moja Olga ma ostatnio tak samo/od jakiegoś miesiąca/. Łazi po nas w łóżku,śmieje się, turla się po nas ale spać nie chce……

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *