Czyli w języku Tyci: odkurzanie!
Nowe hobby!
Jak się Tyci coś wysypie (nie ważne gdzie!) i Mama prosi Ją o posprzątanie to Tycia kładzie się/nachyla i zbiera.
Tyle że nie rączkami(!!!) tylko buzią!!
I obwieszcza: „posprzątanie, Tycia chlipała tak sobie!”
Mama teraz musi być jeszcze większą perfekcyjną Panią domu niż była…
Bo Tycia pewnie i z podłogi by „chlipała” wszystko wraz z kocią sierścią i innymi mikrobami! uh
Płatki to są kukurydziane i preparowany ryż 🙂
PS A dziś pierwszy dzień wiosny, astronomicznej…i dokładnie ona chyba tam gdzieś jest!
W kosmosie, bo na pewno nie tu!!! uh
Mamo ważne, że Tycia chce chlipać 😉
No pięknie sobie chlipie 🙂 Co do tego sprzątania, to i ja muszę chyba bardziej się starać, bo wczoraj patrzę a Olek coś mieli w buzi, podchodzę patrzę co on tam znalazł a on w buzi miał kota!- takiego z kurzu kota gdzieś wygrzebał 🙂 no bo nie kota prawdziwego oczywiście 🙂